sobota, 8 marca 2014

Krystyna Janda "Różowe tabletki na uspokojenie"

"Dzieci są naszymi małymi niewolnikami. Są skazane na nas. Na nasze nerwy, humory, upodobania. Na nasze poczucie sprawiedliwości. Poczucie taktu. To my, jak władcy absolutni, ustalamy granice wolności i godności tych małych istot. Dopuszczamy się najohydniejszych gwałtów na ich psychice w imię miłości. Kochamy je, ale najczęściej okrutną i egoistyczną miłością. Jak rzadko traktujemy dzieci jak osobne, pełnoprawne byty, partnerów w życiu, które muszą dzielić z nami, bo nie mają innego wyjścia. Jak często wyładowujemy na nich żale za nasze klęski i niepowodzenia. Jak często karzemy za nasze winy. Jak okrutnie decydujemy o ich życiu w imię naszych ambicji. Pomyślmy, jak często w imię ich wyimaginowanego dobra, w imię jakichś tam celów, które przed nimi stawiamy, oceniamy je okrutnie tylko dlatego, że nie spełniają naszych marzeń i oczekiwań. Poniżamy je i upokarzamy. (...) Jak rzadko z nimi naprawdę poważnie rozmawiamy i traktujemy jak partnerów. Czy naprawdę staramy się je zrozumieć i kochać, jakimi są, (...) a nie kształtować i rzeźbić na siłę."

s. 184-185.
"Dziś zdarza mi się wysłuchiwać najczęściej cynicznych, obojętnych kalkulacji, dotyczących porzucenia, zmiany partnerki, partnera i coraz częściej mam uczucie, że to pozorna zazdrość, udawana miłość, zabieg służący tylko i wyłącznie zajęciu się czymś trochę bardziej emocjonującym niż codzienność, na jakiś czas. Że wszystko jest dopuszczalne i względne. (...)
Ja tego nie chcę. Chcę, żeby zazdrość była tak wielka jak miłość. Uczucia te są równoważne, gdy są prawdziwe. A wszystkie tak zwane nowoczesne spojrzenia na związek, tolerancja, wyrozumiałość, demokracja, dojrzała zgoda na układ, na wolność w związku, na chwilowe zapomnienia, zauroczenia, skok w bok, pomyłki, niegroźne romanse, dziwne przyjaźnie, zauroczenia, podziały na zdradę fizyczną i duchową SĄ BZDURĄ. (...) Ja chcę być kochana i chcę, żeby ktoś był o mnie zazdrosny!"
s. 206-207.

"Moje szczęście polega między innymi na tym, że wczoraj, kiedy przypadkowo spojrzałam na dłoń mojego męża chwytającego cukiernicę, ruch tej ręki i sposób, w jaki ją chwycił, wywołał we mnie bardzo przyjemny dreszcz."
s. 10.
"Myślałam o kobietach, o kobiecie w ogóle. Jak cudownym może być zdarzeniem, jak wspaniałą atmosferę może ze sobą przynieść, jak wymowną i czułą tajemnicę, jakie drżenie powietrza, ile uczuć, niewinności, intensywności, żywości, inteligencji, a jednocześnie nieświadomość tego, czym jest i co z nią przychodzi. (...) Myślałam i zastanawiałam się nad tym, jak wielu mężczyzn potrafi dostrzec to, czym się właśnie zachwycałam, jak wielu to uszanuje i będzie potrafiło się z tym „obejść“."
s. 66.
"Prawdę, wiarę, zaangażowanie i rzetelne aktorstwo docenia każda publiczność, a chęć przypodobania się jej za wszelką cenę odrzuca i takimi artystami w rezultacie pogardza i ich nie szanuje."
s. 45. 
"Słowa mogą zniszczyć wszystko. Nie czyny, lecz słowa. Słowa mają nieprawdopodobną moc. Zawsze uważałam, że słowo jest zarówno największym afrodyzjakiem, jak i największym wrogiem miłości. Uważajcie na to, co mówicie!!! Jedno pozornie niewinne, w afekcie wypowiedziane słowo, jedno słowo za dużo, może zniszczyć życie."
s. 161-162
"W naszych czasach, budzącej się konsumpcji i apetytu na wszystko, wybór i eliminacja są prawdziwą sztuką i świadectwem dojrzałości. Że świadomie „nie mieć“ - jest nobilitacją i uspokojeniem."
s. 8.
"Walczymy wszyscy o tolerancję w każdej sprawie. Zaciskamy zęby i staramy się jej uczyć. Idzie nam to w Polsce opornie. Powiedziałabym, że coraz gorzej. Im dalej, paradoksalnie, w demokrację, tym trudniej. Bo demokracja dla wielu to możliwość niezgodzenia się na coś."
s. 225. 
"Zazdrość. Ja ją lubię. Potrafi być siłą, potężną, motoryczną, budującą, cementującą związki. Wydaje mi się, że ludzie, którzy nie odczuwają zazdrości, nie są normalni, są niebezpieczni, wynaturzeni. Zazdrość jest naturalną konsekwencją miłości. To brak zazdrości jest zastanawiający i niepokojący."
s. 205
 (wyd. WAB, Warszawa 2012)

poniedziałek, 24 lutego 2014

Antoine de Saint-Exupery "Twierdza"

Człowiek nie jest tucznym bydlęciem i miłość jest dla niego ważniejsza niz pożytek. Nie może kochać domu, który nie ma swego oblicza i gdzie kroki nie znajdują swojego kierunku i sensu.
Antoine de Saint-Exupery, "Twierdza", tłum. A. Olędzka-Frybesowa, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1990, s. 16.

Nakazuję też, aby każdy dom miał takie serce bijące, tak aby można było zbliżać się lub oddalać od jakiegoś punktu, aby można było wychodzić i wracać. W przeciwnym razie człowiek jest nigdzie. A nie na tym polega wolność, aby nie być wcale.
op. cit. s. 16.

Nie uczynię świątyni piękną, jeśli wciąż będę ją budował od nowa.
op. cit. s. 22.
Wiem aż nadto dobrze, że gromadząc razem kamienie tworzy się ciszę. Ciszę, której z kamieni nie dawało się odczytać. Wiem aż nadto dobrze, że miłość ożywia się poprzez ciężary i skrępiowania.
op. cit. s. 19. 

Trzeba tworzyć. Jeśli masz moc tworzenia, nie zajmuj się organizowaniem. Pojawi się wnet sto tysięcy sług, którzy będą służyć twojej pracy twórczej i wgryzą się w nią jak robaki w mięso. Jeśli ustanawiasz religię, nie zajmuj się dogmatami. Pojawi się sto tysięcy komentatorów, którzy zajmą się ich formułowaniem. Tworzyć to znaczy tworzyć byt, a wszelkie tworzenie jest niewyrażalne. Jeśli pewnego wieczoru przybędę do dzielnicy miasta, która jest jak ściekający w morze kanał nieczystości, nie do mnie należeć będzie obmyślanie sieci kanalizacji, odpływów dla nieczystości i miejskich śmietnisk. Ja przynoszę miłość do czystych jak lustro progów i wokół mnie pojawią się czyściciele trotuarów, zarządzenia policyjne i służba oczyszczania miasta. Nie próbuj także wyobrażać sobie, dzięki magicznej sile twoich zarządzeń, świata, gdzie praca zamiast ogłupiać człowieka, każe mu wzrastać w człowieczeństwie, gdzie kultura będzie się rodzić z pracy, a nie z czasu wolnego. Nie przezwyciężysz ciężaru materii. Ale ciężar materii trzeba właśnie przemienić. A takie działanie to właśnie poezja albo glina w rękach rzeźbiarza, albo pieśń. I jeśli z mocą śpiewasz pieśń szlachetnej pracy, która jest sensem egzystencji, wbrew pieśniom rozrywki, które z pracy czynią tylko powinność, a ludzkie życie dzielą na niewolniczą pracę i pustą rozrywkę - nie przejmuj się racjami, logiką i szczegółowymi regułami. Pojawią się komentatorzy wyjaśniający, dlaczego stworzona przez ciebie twarz jest piękna i jak trzeba budować dzieło. Wskażą pewien kierunek i będą umieli dowieść argumentacją, że jest to kierunek jedyny. Zaś obrana droga sprawi, że reguły doprowadzą do twego spełnienia i sprawdzi się twoja prawda.
Ponieważ liczy się tylko obrana droga i kierunek, i skłonność ku czemuś. I tylko to jest potęgą, równą potędze przypływu morskiego, co powoli i obywając się bez logicznych rozumowań kruszy tamy i rozszerza panowanie morza. Powiadam ci: wypełnia się każdy obraz, który ma w sobie moc. Nie zajmuj się wyliczeniami, tekstami praw i przewidywaniami. Nie przewiduj przyszłego miasta, albowiem miasto, które się narodzi, nie będzie podobne do twoich przewidywań. Obudź miłość do wież, które się będą wznosić ponad piaskami. A niewolnicy niewolników twoich budowniczych znajdą bez trudu sposoby przewożenia kamieni. Tak jak woda, ponieważ musi spływać w dół, znajduje sposób, aby zmylić czujność obmurowanej cysterny.
Antoine de Saint-Exupery, "Twierdza", LXXII, tłum. A. Olędzka-Frybesowa, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1985, s. 170-171.

czwartek, 20 lutego 2014

Adolf Muschg "Szczęście Suttera"

Baśnie niczego nie spychają w podświadomość ani nie otwierają żadnych drzwi. Pokazują tylko, że drzwi są już otwarte – do poza dobrem i złem, do życia i śmierci.
Źródło: s. 54
Dzieci traktują zabawki ze śmiertelną powagą.
Źródło: s. 369
Kot każdego dnia sprawdza, na ile zdoła zbliżyć się do naszego gatunku. Ciągle znajdujemy się w okresie próbnym i to naprawdę cud, że nasz kot wciąż na nas patrzy.
Źródło: s. 281
Nie rób niczego, zanim nie będziesz mógł tego zostawić.
Źródło: s. 428
Słowa są obosieczne. Wieje ostry wiatr, który z obu stron ostrzy je jak noże. Gdzie ich dotkniesz, tam się zatniesz.
Źródło: s. 363
Wszystkie haniebne czyny na świecie dokonują się z powodów pedagogicznych, kiedy to pedagog, chociaż narzeka, chce mieć swoją przyjemność.

Źródło: s. 173

(tłum. Sława Lisiecka, wyd. Czytelnik, Warszawa 2003)

sobota, 15 lutego 2014

Masquerade

"W wolnym życiu przychodzą zdarzenia, z którymi konfrontując się człowiek musi odsłonić nieuchronnie siebie samego, musi zdemaskować siebie do właściwej swojej postaci, związanej konsekwentnie z przeszłością i przyszłością. Nie ma już miejsca na osłanianie się gierkami, są tylko bezpośrednie starcia prawdziwych stylów, które w rezultacie interesują lub nie." (St. Dygat "Jezioro Bodeńskie", KiW 1987, s. 105-106)

Dygat nie przewidział XXI wieku i homo medium, gdzie człowiek jest wybitnie podatny na sugestię i hipnozę, stał się medialny. Człowiek ten już tak gra, tak wrósł w aktorstwo i odgrywaną postać, że w postaci wolnej wciąż nosi maskę jako margines bezpieczeństwa. Nie wyjdzie na ulicę bez makijażu, stroju odpowiedniego do miejsca i sytuacji. Przeżywa bardziej wydarzenia z życia fikcyjnych postaci serialowych niż te rodzinne, sąsiedzkie. Nie ma prawdziwych stylów, są trendy, krzyki mody, hejterstwa, hipsterstwa, ewentualnie nawroty, dość cykliczne, do prawdziwych stylów sprzed lat. W XXI wieku stylem jest naśladownictwo, odtwarzanie, gry i gierki, a sztuką życia jest aktorstwo. W XXI wieku tylko zniewolony, doprowadzony do skrajności człowiek pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Dziś, gdy chcesz zobaczyc twarz aktora bez makijażu, musisz albo go podejrzeć w najmniej oczekiwanym momencie jak paparazzi, albo się nim zabawić.

Masquerade!
Paper faces on parade.
Masquerade!
Hide your face, so the world will never find you!
Masquerade!
Every face a different shade.
Masquerade!
Seething shadows
breathing lies.
Masquerade!
You can fool
any friend who
ever knew you!

wtorek, 11 lutego 2014

Stanisław Dygat "Jezioro Bodeńskie"

Psychiczne prawo dozwala żyć tylko w jednym świecie realnym, spędzając wszystko, co przeczy realności, na peryferię marzeń. Gdy człowiek zostanie z rodzimej realności przepędzony na tułaczkę po obczyźnie przeżyć, ratuje się przyrodzoną samoobroną wewnętrznego i zewnętrznego aktorstwa. Aktorstwo to altera natura. Niemowlę ma tylko naturę somatyczną, bo nie stać go jeszcze na aktorstwo. Człowiek z wdziękiem to taki, który jest dobrym aktorem życia. Pozer to też aktor, tylko tyle, że zły. Zmanierowany zaś to ten, który nie może wydobyć się z szarży. W przeinaczonym (...) istnieniu jest się otoczonym nowymi elementami, wobec których nie pasuje już aktorstwo z rodzimej realności; trzeba improwizować i szukać nowej formy wyrazu. (...) Niespodziewanie w nowej realności odnajduje się człowiek w starym kostiumie. Trzeba się kryć przed ludźmi, aby nie razić ich oczu kontrnaturalnym połączeniem dwu wichrowatych wobec siebie czasów, które wypełniając w zestawieniu więcej powietrza, niż może pomieścić ograniczona przestrzeń uczuć, wywołują sprężenie atmosfery tak przygniatającej ciało, że czasem aż wyciska łzy.
wyd. KiW 1987, s. 40-41.
W wolnym życiu przychodzą zdarzenia, z którymi konfrontując się człowiek musi odsłonić nieuchronnie siebie samego, musi zdemaskować siebie do właściwej swojej postaci, związanej konsekwentnie z przeszłością i przyszłością. Nie ma już miejsca na osłanianie się gierkami, są tylko bezpośrednie starcia prawdziwych stylów, które w rezultacie interesują lub nie.
wyd. KiW 1987, s. 105-106
Wypuszczone przez nas dzieło idzie w świat, uniezależnia się od nas, po latach zrywa z nami częstokroć więzy nawet uczuciowe. Autor usiłujący ten twór właściwego czasu ratować dla współczesności komentarzami przypomina ojca, który, zdradzając tajniki charakteru i przeżyć swego syna w dzieciństwie, domaga się, by na tej podstawie uznano jego pełne i trwałe prawa dojrzałości. Daremnie. Syn działa już i przemawia we własnym imieniu, na nic nie zdadzą się ojcowskie ględzenia.
przedmowa do II wydania, wyd. KiW 1987, s. 5.