wtorek, 19 listopada 2019

John Irving "Syn cyrku", "Hotel New Hampshire"

Syn cyrku


Mężczyźni nienawidzą poczucia zdominowania; kiedy rzeczywistość wymyka się im spod kontroli i zaczynają czuć się gdzieś obco, stają się dużymi dziećmi.
s. 664.
Kiedy jesteś na ulicy, śmiertelnie chory, trzymają się od ciebie z daleka. A kiedy nikt się do człowieka nie zbliża, wtedy staje się uodporniony.
s. 673.
Człowiek, który koło czterdziestki wciąż usiłuje się "odnaleźć", nie jest zbyt godny zaufania.
s. 678.
Nie trzeba być katolickim księdzem, żeby być dobrym chrześcijaninem, jak to mówią chrześcijanie.
s. 687.
Uniwersalny kodeks defekacji stanowi: jeśli jacyś ludzie gdzieś nasrają, inni również zaczną srać w tym miejscu.
A universal code of defecation applies: if some people are shitting somewhere, other will shit there, too.
s. 130.
Wyd. Literackie Muza SA, Warszawa 1996, tł. Zbigniew Batko.

Hotel New Hampshire



Korzystaj z każdej okazji, jaka ci się trafia na tym świecie, choćby miało ich być chwilami za wiele, bo pewnego dnia okazje się kończą.
s. 46-47.
Jeżeli usiłujesz sobie wmówić, że nie sposób cię zapomnieć, zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie pamiętał, że już cię gdzieś spotkał.
s. 208.
To, jak urządzony jest świat, wcale jeszcze nie usprawiedliwia totalnego krytycyzmu ani młodzieńczego czarnowidztwa.
s. 209.
Nieszczęśliwe zakończenie wcale nie musi odbierać życiu bogactwa i energii.
s. 209.
Wśród najbliższych nawet przesadę odbiera się jako coś całkiem zrozumiałego, jako przesadę doskonale wyważoną.
s. 214.
Miejsca, które porzucamy w dzieciństwie, potem najczęściej powszednieją, a nie odwrotnie.
s. 282.
Ludzie tacy już są. Muszą uogólniać swoje najgorsze przeżycia. Jakoś się tym widać podpierają. (…) Ponieważ spotkało ich coś, co odczuli jako odczłowieczenie, chodzą po świecie, odmawiając innym ludziom prawa do odmiennego człowieczeństwa, a przecież w rozmaitości wyraża się tyle samo prawdy o człowieku, ile w jednakowości.
s. 296.
Na tym świecie rzeczy, które z początku wydają się groźne, mogą tak spowszednieć, że w końcu zaczynają nam dodawać otuchy. Z kolei to, co dodaje otuchy i uspokaja, może nabrać złowrogich cech.
s. 340-341.
Fanatycy zawsze znajdą sobie publiczność, jedyne, na co być może mamy wpływ, to liczba ich słuchaczy.
s. 384.
Tak naprawdę to nic nie umiera. (…) Obrazy, na które patrzymy, też nie są martwe. Bohaterowie książek nie umierają, kiedy przerywamy lekturę.
s. 387.
Tam, gdzie miłość i smutek zawsze wypływają na wierzch, istnieje wiele epilogów i czasem wloką się one w nieskończoność.
s. 491.
Dla pewnych kręgów uniwersyteckich wyraźna niezdolność do jasnego wysławiania się jest dowodem, że temu, co w oczach każdego durnia jest oczywistym grzechem, sztuka może nadać pozory cnoty.
s. 508.
Mijajcie zdrowi otwarte okna, moi drodzy. To w życiu najważniejsze.
Keep passing the open windows, my dear. That's the important thing.
s. 534.
Wciąż więc marzymy. Wciąż zatem zmyślamy własne życie. Do roli matki wybieramy świętą, a z ojca robimy bohatera; czyjś starszy brat i starsza siostra też stają się dla nas bohaterami. Zmyślamy to, co kochamy, i to, czego się boimy. (…) Marzenia wymykają się nam z rąk, prawie tak żywe, jak tylko potrafimy je sobie wyroić.
s. 543.
wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2003, tł. Michał Kłobukowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz